Możesz wydać majątek na markowe ubrania a buty czyścić szampanem, ale jeśli nie masz dobrych spinek, to wiedz, że jesteś zgubiony.
Historia spinek pokazuje, jak rzecz stworzona z potrzeby użyteczności urosła do miana jednego z najważniejszych męskich dodatków. Ewolucja tego elementu garderoby związana jest nierozłącznie ze zmianami, jakie zachodziły w męskich koszulach.
Co raz dłuższe rękawy co raz częściej lądowały w kieliszkach z winem – bo wiadomo – gentelmani od zawsze do trunków przywdziewają stosowny strój. Z szacunku.
Początkowo problem rozwiązywano podwiązując mankiety sznurkami, jednak to rozwiązanie było tyleż niepraktyczne co po prostu mało eleganckie. Z czasem zaczęto stosować ręcznie robione ozdobne guziki. Stały się one oznaką statusu ich posiadacza, bowiem często nie tylko były wykonane ze złota czy srebra, ale także wysadzane drogocennymi kamieniami.
Jednak prawdziwy przełom przypada na początek XIX wieku. Jej sprawcą jest George Bryan Brummell, angielski Zimny Drań, który jak na owe czasy charakteryzował się wyjątkowa dbałością o higienę: mył zęby, golił się i – o zgrozo – kąpał się codziennie. Okrzyknięty przez ówczesnych arbitrem elegancji potrzebował podobno aż 5 godzin przygotowań, aby móc wyjść z domu w stroju nienagannym i eleganckim. Do tego buty polerował szampanem. W sprawach mody negował wszelkie ekstrawagancje. Podkreślał, że strój gentlemana nie powinien być zbyt wymyślny, ani szczególnie rzucać się w oczy. On to doprowadził do odchudzenie męskiej garderoby czyniąc bliższą ciału koszule. Wtedy do męskiego stroju zaczęto wprowadzać eleganckie spinki.
Kształty i wzory były rozmaite. Bogaty był także wachlarz materiałów, z których je wykonywano: metale szlachetne, złoto, srebro czy nawet kryształ. Jednakże najmodniejsze były wtedy miniaturowe zdjęcia wykonane w dolnej części ze szkła lub kwarcu.
Drugi kamień milowy stał się udziałem Amerykanina Georga Kremenza. W latach 60-tych XIX wieku przerobił on maszynę do produkcji naboi tak, żeby produkowała ona guziki oraz spinki. Dzięki tej manufakturze luksusowy produkt trafił pod strzechy.
Okres największej popularności przypadł na początki XX wieku, kiedy to spinki stały się jednym z najpopularniejszych prezentów dla mężczyzn. Nawet cesarzowa Maria Fiodorowna, szukając pomysłu na prezentdla swojego syna Mikołaja II zwróciła się do słynnej pracowni Faberge o zaprojektowanie spinek. Na początku wieku ukształtowała się także ostateczna forma spinek znana do dzisiaj. Jednak powoli zanikała popularność spinek na rzecz tanich i wygodnych plastikowych guzików. Do dzisiaj wiele osób nie rozumie, jak ważnym i eleganckim elementem ubioru są właśnie spinki.
Obecnie rozwój sieciówek doprowadził do ujednolicenia wszystkiego co związanego z modą. W każdym mieście galeria (niestety nie sztuki), w każdej galerii ten sam zestaw. Spinek także. Leżących w tandetnych pudełkach, przecenionych na 29,90. Nie znaczy to oczywiście, że tanie, znaczy złe, ale najczęściej są to marnej jakości materiały wykonane według jednego wzoru. Ale prawdziwy Drań nie idzie na łatwiznę. Wciąż można znaleźć rękodzielnicze perełki, albo rzeczy, które nie kosztując mitycznej średniej krajowej podkreślą szyk i dobry gust. Zwłaszcza, że spinki nie są już elementem pasującym jedynie do ultra-eleganckich okazji. Mogą być także noszone do mniej formalnego stroju. Zwłaszcza, że materiał z którego są wykonywane może zaskoczyć. Spinki z mechanizmów do zegarków? Proszę bardzo. Spinki z węgla, drewna, czy materiału? Jak najbardziej. Dlatego warto szukać. Bo to najlepszy element garderoby, który doskonale podkreśli indywidualny charakter. To także jedyny element biżuterii, który – oprócz zegarka – przystoi nosić. Złoty łańcuch pasuje wyłącznie do dresu i to takiego z Wólki Kossowskiej. Więc jeżeli koniecznie chcesz kupić jakąś biżuterię oprócz spinek, kup kolię. Dla Niej oczywiście. Przy kobiecie w kolii Drań wygląda najlepiej.